czwartek, 24 marca 2016

Odejście, smutek, dziura w sercu

Temat troszeczkę trudny i smutny ale w życiu każdego psiarza przychodzi moment rozstania.
 

Ja zawsze się rozkeljałam się na wieść o odejściu psa koleżanki, z rodziny lub w internecie,
Ale odejście naszego psa jest bólem strasznym.
Płacz.
Smutek.
Rozpacz.
To zawsze baczni towarzysze.
Moim pierwszym psem była Bonita
Suczka wspaniała, bezproblemowa i zawsze pogodna chętna do zabawy po mimo bólu np. stawów.
Śmierć była wyczekana a zarazem przyszła nagle. Wszyscy wiedzieliśmy że już jest ku kresu ale nikt nie pomyślał, że rozstrzygnie się to w ciągu jednego dnia, do tego w dniu jej 13 urodzin. Suczka przegrała walkę z rakiem i nie było sensu przedłużać, zaczęła wyć i trzeba było pomóc odejść.
 
Ból, ból i jeszcze raz ból. Rozsterka. Myślałam, że nigdy się z tym nie pogodzę! Jeszcze przed chwilą suczka leżała obok mnie, obgryzała patyk i wygrzewała się w letnim słońcu.
Minęły prawie 2 lata i jakoś żyje, nie da się tu pogodzić szybko.
Najgorsze co jest to słowa współczucia znajomych lub ciekawość innych 'co się stało?'
Łzy do roku po tym zawsze przy rozmowie podchodziły mi do oczu. Teraz w miarę potrafię o tym rozmawiać.
 
Jedynym sposobem na złagodzenie bólu to czas i odizolowanie się od zdjęć psa na jakiś czas.
Nigdy nie wyleczymy się całkowicie. Nie ma rady.
 
Mam nadzieję, że Wasze psiaki pożyją jeszcze długo tak jak i moje. Bonisia dożyła pięknego wieku, mało spotykanego w jej rasie i mam nadzieję że miała się dobrze.
Uściskajcie swoje swoje psiaki i korzystajcie z tego, że są. Życie psa jest krótkie, za krótkie i trzeba łapać chwile.
Cześć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz